Jestem świeżo po obejrzeniu filmu. ,,Maria Antonina" może nie powaliła mnie na kolana,
ale jestem zachwycona.
Podobało mi się:
Po pierwsze: Kostiumy, stroje, suknie.... Bajeczne. Przepiękne... Wzroku od nich nie
można oderwać. Wspaniale oddają przepych Wersalu.
Po drugie: Narracja. Bardzo oryginalna. Częste powtarzanie tych samych scen, bliskie
ujęcie, dość krótkie sceny.
Po trzecie: Kristen Dunst w roli królowej. Pokazała wszystkie emocje jakie targały
Antoniną.
Nie podobało mi się:
Muzyka zwłaszcza te rockowe kawałki. Były nieco za mało chwytliwe. Nużyły mnie po
prostu.
Niedopowiedziany koniec. Choć każdy wie, jak się skończyło życie Marii Antoniny (śmierć
przez ścięcie) to można by było dopowiedzieć.
Ogólnie film dobry. Pięknie opowiedziana historia o samotności, o trudzie bycia królową.
8\10
Muzyka straszna, ale ten film w ogóle jest jakby za mgłą. Zero energii, akcja się strasznie ciągnie. No masakra, spodziewałam się czegoś o wiele lepszego.
Stroje były ok i to chyba jedyny plus filmu.
Nie oglądałam od początku,ale zgadzam się z Twoją opinią.Największym plusem tego filmu były kostiumy-niezwykłe! Bardzo lubię filmy kostiumowe i myślę,że warto było obejrzeć Marię Antoninę.Odczuwam pewnien niedosyt w związku z całokształtem tego filmu,również zakończenie....Ale umiejętności aktorskie Kirsten Dunst oraz wspomniane cudowne kostiumy wynagradzają czas poświęcony na obejrzenie tego filmu.