Jako że jedyne dwa tutejsze komentarze na temat pana Filoniego są przepełnione hejtem, ja chciałbym wyrazić swoje uwielbienie wobec jego twórczości. Jest to jedna z niewielu osób, które wiedzą, jak potraktować świat gwiezdnych wojen na ekranie z szacunkiem. Robi fantastyczną robotę,
I jak twoja opinia po finale Ahsoki? Ja rozumiem, że kapelusznika większość ludzi albo go kocha albo nienawidzi, ale chłop piszę na prawdę słabe scenariusze. Tam gdzie zrobił coś dobrze, musi spartaczyć dwie inne kwestie. Całościowo wychodzi na średniaczka. Niestety.
Cóż, nie potrafię być w tej kwestii obiektywny. Faktycznie, w jego scenariuszach zdarzają się głupotki i skróty fabularne, ale podczas seansu zazwyczaj mi nie przeszkadzają lub ich nie zauważam. Jestem tak pochłonięty tym wspaniałym światem, bohaterami i gwiezdnowojenną atmosferą, że więcej twórców wybaczam. W odróżnieniu od sequeli albo Kenobiego Ahsoka nie przeczy wcześniej ukazanym wydarzeniom, nie niszczy wcześniej ustalonych założeń świata, po prostu czuję, że oglądam prawdziwe Star warsy. Czuję też ogromną miłość twórców do tego świata. A we wspomnianych sequelach i Kenobim nie czułem żadnej z tych rzeczy, przez co o wiele łatwiej zauważałem głupoty scenariuszowe. Ahsokę uważam za dzieło wspaniałe pod względem ducha star warsów i troszeczkę mniej wspaniale pod względem scenariusza (do "planu wydarzeń" przyczepić się nie mogę, ale do poszczególnych scen już tak). Pozdrawiam ;)
Rozumiem, co do Obi-Wana to mam takie same odczucia - bez dwóch zdań największe serialowe padło spod marki SW. Ahsoke oceniłem na 7- bo jak już wspomniałeś czuć tu mimo wszystko ducha SW. Poza tym dostaliśmy całkiem przyzwoite CGI i wspaniałą ścieżkę dźwiękową. Szkoda, bo gdyby pomysły Filoniego przelał na papier ktoś z dużo większych doświadczeniem i talentem moglibyśmy dostać najlepszy serial e uniwersum. Tak czy inaczej, dzięki za merytoryczną odpowiedź ;)