kiedys zlapalem ten film na jakims przegladzie i wbilo mnie w fotel... przed oczami stanelo
niezbyt szczesliwe dziecinstwo w sposob naprawde niezwykly... poczatek niemrawy, wrecz
irytujacy, poniewaz dzeiciaki srednio graja... ale potem stalo sie cos... piekna muzyka,
szczegolnie w scenach plenerowych... ostatnia scena graniczy z z kiczem, ale wtedy bylem
juz kupiony i przezylem to strasznie gleboko... dla mnie 9/10
a co tam 10 na 10, sorry, ze sobie sam odpowiadam.... jest to naprawde niezwykly film.
„Dlaczego nie pójdziesz pobawić się z przyjaciółmi?’
„Bo oni wszyscy są martwi.”
Z nietuzinkową twórczością Philipa Ridleya zetknąłem się po raz pierwszy kilka lat temu oglądając „The Passion of Darkly Noon” na TVP1. Jego debiut „The Reflecting Skin” zostaje w pamięci na długo – to film elegijny, pastoralny, przeraźliwie mroczny i smutny, pokazujący, że niewinność dziecka potrafi być piekłem. Takie sceny jak nadmuchiwanie żaby i strzelanie do niej z procy, odkrycie zmumifikowanych zwłok noworodka w szopie pod sianem, porwanie dziecka czy samobójczy akt samospalenia hipnotyzują. Nastrojowe zdjęcia Dicka Pope’a akcentują pustkę krajobrazu i wyalienowanie postaci (ujęcia pól, ogromu nieba, itd.). Oniryczna wyprawa do świata rozpaczy i melancholii.
Obejrzałem ponownie i zdania nie zmieniam. Wizjonerski, hipnotyczny i mroczny dramat o piekle dzieciństwa. Przesycony czarnym humorem i atmosferą głębokiej melancholii, dławiącego smutku. Film, który mnoży pytania i nie na wszystkie odpowiada tym samym pozwalając na grę domysłów.