Recenzja wyd. DVD filmu

Lucifer Rising (1972)
Kenneth Anger
Jimmy Page
Kenneth Anger

Age of Aquarius

Kenneth Anger to twórca z pewnością nietuzinkowy. Od najmłodszych lat nasiąkał hollywoodzkim blichtrem, dorastając w otoczeniu wielkich studiów filmowych w okresie ich świetności, obserwując
Kenneth Anger to twórca z pewnością nietuzinkowy. Od najmłodszych lat nasiąkał hollywoodzkim blichtrem, dorastając w otoczeniu wielkich studiów filmowych w okresie ich świetności, obserwując najznamienitsze gwiazdy ekranu. Po latach owe doświadczenia pomogły mu napisać skandalizującą książkę "Hollywood Babylon" (a także jej "kontynuację"), w której wyciągał na światło dzienne wstydliwe sekrety Fabryki Snów. Chociaż przemysł filmowy był dla niego niejako środowiskiem naturalnym, sam postanowił działać z dala od mainstreamu i pójść w kierunku awangardy. Jego obrazy wychodzą poza utarte wzorce, dotykają tematów tabu, często przesycone są akcentami homoerotycznymi, a także - satanistycznymi, jak ma to na przykład miejsce w przypadku "Invocation of My Demon Brother", w proces kręcenia którego zaangażowani byli Keith Richards i Mick Jagger.

Do najważniejszych i najbardziej osławionych dzieł Angera należy "Lucifer Rising". Film, który powstawał z przerwami przez ponad pięć lat (część nakręconych zdjęć wykorzystał reżyser we wspomnianym, wcześniejszym o trzy lata "Invocation...") to zarazem swoisty dokument epoki. Rzadko równie jawnie i dobitnie jak tutaj ujawniają się okultystyczne poszukiwania pokolenia, które dokonywało obyczajowej rewolucji. Anger, jako wyznawca Thelemy i kontynuator myśli Aleistera Crowleya, podobnie jak w swym wcześniejszym "Scorpio Rising" zwiastuje tu nadejście Ery Wodnika, która zarazem zamyka pewien okres w historii ludzkości, określany z kolei jako Era Ryb.

W początkowym okresie tworzenia reżyser - eksperymentator pozyskał do współpracy między innymi Bobby'ego Beausoleila, który miał odpowiadać za stworzenie ścieżki dźwiękowej do projektu. Wkrótce jednak skończyły się fundusze przeznaczone na kręcenie, a Anger popadł w konflikt ze swym kompozytorem. Kolejnym jego wyborem był Jimmy Page, podobnie jak on zafascynowany crowleyowską wizją gitarzysta Led Zeppelin. Owa współpraca również nie przetrwała długo, autor przedsięwzięcia swym zwyczajem pokłócił się z muzykiem i na odchodne rzucił na niego klątwę. Proces realizacyjny odżył jednak na dobre, a do obsady filmu dołączały kolejne nazwiska z kręgów kulturowej kontestacji: ex-dziewczyna głosu Rolling Stones, Marianne Faithfull, brat tegoż samego, Chris Jagger czy reżyser głośnego "Performance", Donald Cammell. Zdjęcia kręcono między innymi w Egipcie, na Islandii i w Niemczech. Obraz ukończony został ostatecznie w 1972 roku, światło dzienne ujrzał jednak dopiero osiem lat później. W międzyczasie Anger odświeżył kontakt z Beausoleilem, który odsiadywał już wtedy wyrok dożywotniego więzienia za udział w morderstwach "familii" Charlesa Mansona. Ten skomponował liczący 43 minuty soundtrack, który ostatecznie posłużył za ilustrację dla obrazów, które narodziły się w głowie reżysera.

Tak pokrótce przedstawia się historia powstawania "Lucifer Rising", filmu, który wielokrotnie w trakcie kręcenia groziło widmo pozostania jedynie zalążkiem, ideą, w którą nie zdołano tchnąć życia. Filmu, który jednocześnie, oglądany dzisiaj, nosi znamiona wszelkich perturbacji, jakie dotknęły go w trakcie procesu twórczego. Niejednokrotnie można odnieść wrażenie, że Anger nie zdołał nakręcić całości zaplanowanego materiału. Pewna chaotyczność, z jaką zostały poukładane poszczególne sceny dla mało odpornego widza, może okazać się przeszkodą nie do pokonania. Warto jednak przy zapoznawaniu się z rzeczonym dziełem mieć na uwadze wszelkie niedogodności, z jakimi borykał się wówczas jego twórca (na przykład większość materiału nakręconego z udziałem Jaggera, który pierwotnie miał grać Lucyfera, została usunięta w trakcie montażu). Wyjęty z kontekstu, "Lucifer Rising" nie znaczy dziś tyle, co w czasach, gdy powstawał. Aż prosi się w przypadku tego tytułu o edycję DVD, wzbogaconą adekwatnym komentarzem odtwórczym i bogatymi dodatkami. Na razie jednak wcale się na to nie zanosi.

Jednocześnie jednak - nawet w stanie "surowym" - jest to nadal pozycja ze wszech miar godna uwagi, fascynująca wręcz. Dla wielu zapewne ten seans może zostać uznany za pretensjonalny, przebrzmiały, warto jednak przypomnieć, że to Kenneth Anger właśnie kładł podwaliny pod to, co dzisiaj nazywamy wideoklipem i że to on inspirował takich twórców, jak choćby David Lynch czy Derek Jarman. New Age może i przebrzmiało, sztuka jednak jest uniwersalna.
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones